środa, 30 maja 2012

Zaległości

Przyszła pora na zaległości.
Kiedyś w szaleństwie maszynowo - hafciarskim postanowiłam rzucić się na głęboka wodę i uszyć córci spódniczkę z kamizelką.  Prawdę powiedziawszy zawsze marzyło mi się coś ze sztruksu i w kratkę, więc jak podczas wiosennego odświeżania szafy trafiła mi w ręce, mężulkowa koszula, nie mogłam przepuścić okazji.
Jakoś nie zastanowiłam się nad ta moja decyzją , choć jeszcze do niedawna dziwiło mnie po co krawcowa używa szpilek, a teraz chciałam uszyć coś w czym moje dziecko miało wyjść z domu między ludzi.
Teraz się pochwalę tym co umęczyłam - komplecik z wierzchu nawet, nawet, dobrze że nie widać tego czego nie widać ;-)
Ot i moja córuchna


"Uwielbiam cię, siano wonne,
bo nie znajduję w tobie dumy dojrzałych kłosów.
Uwielbiam cię, siano wonne,
któreś tuliło w sobie Dziecinę bosą."
                                               Karol Wojtyła



A to koszula z której powstał komplecik.


Kamizelka – to dopiero wyzwanie, zwłaszcza, jak sobie wymyśliłam, że ma być dwustronna.


Żeby uszyć spódniczkę – bombkę, potrzebowałam innej spódniczki.


Trwało to dwa weekendy, ale się udało.



Pozdrawiam

wtorek, 15 maja 2012

U & U, albo ulewa, albo upał.

Witam słonecznie w ten pochmurny dzień.
Chciałam napisać o zamierzchłych czasach czyli o weekendzie majowych. Nie będzie tak poetycko pięknie, jak czytam na innych blogach, przy okazji zazdroszczę co niektórym takiej umiejętności  pisania. U mnie będzie tak konkretnie... po wiejsku.
Pierwsze dni spędzone w domku z dziećmi, rzeka, las, działka, budowa. Jak to zwykle u nas nie wyjeżdżamy, a mimo to cały czas nas nie ma w domu.
Druga część to istne szaleństwo z racji tego, że młodzieżówka1 umolędziła2 mnie, żeby zorganizować dwu dniowy rajd zawiozłam swoje pociechy do teściowej, dzieci zadowolone, a babcia jeszcze bardziej.

Następnego dnia.
Godz 9:00. (piątek)
Wszyscy gotowi do wyjazdu, komenda na koń, a tu zaczyna kropić, a raczej można powiedzieć, że pada. Rajd jeszcze się nie rozpoczął, a już miał  się zakończyć, ale nie w tym przypadku, pamiętacie jak człowiek miał te naście lat, ludzie! nic dla nas nie było problemem, tak się nam głupot chciało jak teraz nam się nie chce ;-), i tym razem, ja stara baba zgodziłam się na wyjazd w deszczu, wyjechaliśmy.
Pierwsza godzinka rajdu minęła nam w lekkim deszczyku, w drugiej już się zaczęło wypogadzać, pierwszy przystanek po 2,5 godz u kolejnego uczestnika rajdu - Wędrownego Sokoła, ognisko już się pali, my schniemy, konie odpoczywaj, wyjeżdżamy po godzinie, wiatr przegania chmurki, słoneczko zaczyna się pokazywać, wszyscy zadowoleni.
Po 30 minutach dołącza do nas kolejnych dwóch uczestników - Farmer z żoną, to jest nas już ośmiu.
























Jedziemy uroczym ścieżkami, które zna chyba tylko Wędrowny Sokół , wszyscy szczęśliwi, a tu nie wiadomo skąd zaczyna się ulewa, toż to istne oberwanie chmury. Leje dobre pół godziny, drogą zaczyna płynąć potok, na szczęście to tylko ulewa, a nie burza.








Idąc za myślą  "Ujechawszy milę, popaś konia chwilę; ujechawszy trzy mile, czoła mu potrzyj; ujechawszy sześć, dajże mu jeść." Chwilka dla koni, ponieważ zostało nam jeszcze jakieś 1,5 godziny drogi do schroniska, więc odpoczynek się należy.



W schronisku czekała na nas pyszna kolacja i cieple łózko, a na konie czysta woda i pachnące sianko. Późnym wieczorem dojeżdżają jeszcze Młody Kojot i Darek, którzy z powodu bardzo gęstej mgły mieli mały kłopot z trafieniem na szlak.

Ranek mile zaskoczył nie tylko nas koniarzy, ale także innych bywalców górskich szlaków, piękną pogodą. Konie dostały futro3 , my śniadanie, czas w drogę.


Wyruszamy w drogę powrotna, niestety tylko część drogi  wszyscy razem, ponieważ z racji tego, że mieszkamy w różnych częściach Żywiecczyzny, musimy się rozjechać każdy w swoja stronę. 
Wędrowny Sokół, Farmer, Zosia, Młody Kojot i Darek jadą na północ, tak więc po ok godzinie wspólnej drogi, czas na pożegnanie, szybkie uściski, całusy i "Z Bogiem", konie rżą za towarzyszami, czas nagli, jeszcze długa droga przed nami, czeka na nas czarny szlak.




Szlakiem dojeżdżamy do schroniska, słonko praży nie miłosiernie, pora na odpoczynek, konie rozkulbaczone, łapczywie skubią młoda trawkę. Mamy chwilę, więc czas na jagodzianki, może i to nie sezon na jagody, ale na Boraczej zawsze można ich skosztować. Siedzimy podziwiając konie i piękne widoki, po czasie okazuje się, iż słonko tak nas podziwiało, że opaliło czyt. spaliło nam odkryte części ciała.




Godzinka przerwy i czas do domu, wyruszamy. Kolejna góra za za nami i czas na kolejne pożegnania. Ja, Wanesa i Paulina jedziemy na wschód,  Zwiadowca i Szymon na południe.  


Do domu docieramy ok 17:00. 
Konie już w stajni, napojone, nakarmione i wyczyszczone,  my zmęczone, ale szczęśliwe, że pomimo początkowego rozczarowania pogoda, wszystko dobrze się skończyło.




1 Młodzieżówka - nastolatki (Paulina, Wanesa, Szymon, Jaś-Zwiadowca)
2  Umolędzić - prosić o coś długo.
3 Futrować, dać futro - nakarmić, dać jeść.



pozdrawiam




poniedziałek, 14 maja 2012

Przybyli ułani pod okienko ....


A tu zmiana wystroju, nie poznali okienka i pojechali dalej.
 
Co postanowiłam to zrobiłam.
Uszyłam firanki, pomalowałam karnisz, tylko okna nie przemalowałam, dlatego że podoba mi się ten mój fiolet.
Tadam - oto moje dzieło.





Za czasów Bożego Narodzenia wyglądało tak.



Teraz zupełnie inaczej



.

pozdrawiam 



czwartek, 10 maja 2012

Mamo, mamo, a zrób nam gofry

Do tego zrobią te swoje oczy kota ze Shreka nie jesteś w stanie odmówić i tak oto godz 19, a ty zaczynasz zarabiać ciasto.
Staram się za każdym razem wypróbowywać inny przepis, aż trafię na ten najlepszy, tym razem wybór padł na przepis na ciasto z blogu addiopomidory



Składniki:
420 g mąki tortowej
1 łyżeczka suchych drożdży lub 5 g drożdży świeżych
½ łyżeczki soli
20 g cukru
1 opakowanie cukru waniliowego
300 ml mleka
180 ml wody
115 g rozpuszczonego masła lub neutralnego oleju
2 jajka, oddzielnie białka i żółtka

Przygotowanie: 
  1. Przesiewamy mąkę do miski, dodajemy suche drożdże, dokładnie mieszamy.
  2. Wsypujemy sól, cukier i cukier waniliowy, łączymy mieszając widelcem lub drewnianą łyżką.
  3. Do gorącej wody dodajemy miękkie masło, mieszamy do dokładnego rozpuszczenia, łączymy z mlekiem. 
  4. Robimy zagłębienie w misce z mąką i wlewamy do niej powoli mleko z wodą i masłem. Mieszamy zagarniając mąkę z brzegów. (Można użyć do tego miksera – to zdecydowanie ułatwi pracę). 
  5. Oddzielamy żółtka od białek. Do białek dodajemy 2 krople soku z cytryny. 
  6. Białka ubijamy. 
  7. Do masy gofrowej dodajemy najpierw roztrzepane widelcem żółtka a potem białka – delikatnie mieszając całość drewnianą łyżką
  8. Odstawiamy na 30-40 minut, by ciasto odpoczęło. Jest gotowe, gdy na jego powierzchni pojawią się pęcherzyki powietrza. 
  9. Rozgrzewamy gofrownicę. Nakładamy po 1,5 łyżce ciasta, smażymy do ze złocenia 

Jak dla mnie jeszcze nie idealnie, wydaje mi się, że wyszły trochę za "ciężkie".
Jeżeli znacie przepis na idealne gofry proszę o przepis.

pozdrawiam 

środa, 9 maja 2012

Jak się nie jest na bieżąco .......

Jak się nie jest na bieżąco .......to nas czeka niespodzianka.

Mąż zawiózł Kacpra do szkoły , Olu do przedszkola i poszedł spać, bo po nocce. Ja popijam sobie poranna kawę, miałam włączyć komputer i sprawdzić pocztę, ale mi się nie chce, bo jak włączę, to znowu wejdę na Wasze blogi i będę czytać, czytać i .. a zresztą same wiecie jakie to wciągające, wiec lepiej kompa nie włączać, Spacerując po domu i wpadam na pomysł zmiany firanek, więc szybko umyłam okno, potem kolejne i jeszcze inne dwa. Jest godz. 11:40 dzwonek do drzwi, patrze przez okno listonosz, wychodzę
- "Dzień dobry"
- "Dzień dobry, oj przepraszam, ze obudziłem."
i w tym momencie przypomniałam sobie, że wylazłam na pole w piżamie, bo ja w porannym zakręceniu okna w piżamie myłam ;-P, ale nie dając po sobie poznać zaskoczenia, odbieram listy i ... paczkę.
Hm dziwne nic nie zamawiałam, adres nadawcy nic mi nie mówi, myślę pomyłka, no ale do mnie więc odbieram.


A w pudełku, słoiczek we wdzianku z szydełka,  koszyczek, szydełkowa ozdóbka,  jeszcze kilka drobnostek na osłodę,  a ja dalej z myślą, ze ktoś się pomylił, czytam liścik, a to NIESPODZIANKA od a teraz dostałam zachwycające prezenciki i ciesze się ogromnie z tej niespodzianki.

pozdrawiam


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...