wtorek, 21 sierpnia 2012

Weselne prezenciki w szarościach i pomarańczu.

Zostałam poproszona o zapakowanie kilku prezentów na ślub.


Podstawą jest szary papier, uwielbiam go, jest taki zwyczajny, a za razem wyjątkowy, pasuje do niego mnóstwo kolorów, można trochę poszaleć z dodatkami i dlatego bardzo często używam go do pakowania prezentów.





Dodatkowo na każdym nakleiłam sentencję - ot tak dla inności.










pozdrawiam

niedziela, 5 sierpnia 2012

No i masz babo placek

No i masz babo placek, to miał być leniwy sobotni spacerek po Kopcu1 w poszukiwaniu macierzanki na wianuszek. Macierzanki nie nazbierałam, bo mi się użaliło, że takie piękne ostrężyny2, więc postanowiłam trochę nazbierać, nazbierałam całe wiadro, większość poszła na naleweczkę.


Z tego co zostało nie miałam co zrobić, w sumie jakiś placek mógł by być, ale mi się nie chce, na ratunek przyszła moja mamunia z przepisem na ciasto jakby specjalnie wymyślonym dla takich pieczeniowych leni.


Wszystko do jednej miski, czekasz 3 godziny (ciasto drożdżowe), mieszasz, wylewasz na blachę, dodajesz owoce i do piekarnika. Bez wyrabiania i z tego co mamunia mówi, zawsze wyrośnie. Wyobraźcie sobie, że o dziwo nawet mi się udał. Ciasto sobie rosło, a ja w tym czasie zrobiłam naleweczkę i posprzątałam hacjendę. 

Drożdżowiec

10 dkg drożdży,
1 szkl. cukru,
1 cukier waniliowy,
4 jajka,
3/4 szkl. ciepłego mleka,
1 szkl. oleju,
4 szkl. mąki,
1/2 łyżeczki soli.
Uwaga :  nie wolno zmieniać kolejności 
Drożdże rozkruszyć do miski zasypać cukrem, dodać cukier waniliowy, jajka roztrzepać - wlać do miski, następnie wlać mleko, olej na końcu wsypać mąkę i sól. Nic nie mieszać, przykryć ściereczką i odstawić na 3 godziny, po tym czasie dokładnie wymieszać, wlać na blachę dodać owoce i kruszonkę.  Piec w temperaturze 180oC ok. 40 min.





Naleweczka będzie na święta, a ciasto, hm no cóż ciasto niestety świąt nie doczeka.

1. ostrężyny - jeżyny
2 Kopiec - coś większego od pagórka, a mniejszego od góry.

pozdrawiam

sobota, 4 sierpnia 2012

Po nasymu kostyfoł.


Od wieków w medycyna ludowa stosowano papki, maści i napary z żywokostu lekarskiego (Symphytum officinale) na bóle i stany zapalne stawów i mięśni. 


Okłady lub maści stosowano na wszelkiego rodzaju stłuczenia, oparzenia, kostyfoł przyspiesza gojenie, gdyż działają przeciwzapalnie nie tylko na skórę, ale też na kościec, stawy i mięśnie. Od dawna jest zalecany również w przypadku zwichnięć i złamań, przyspiesza zrastanie się kości, aktywuje procesy regeneracji chrząstek i kości.


Czasami trzeba uzupełnić zapasy różnych starodawnych mikstur, które prędzej czy później przydadzą się w leczeniu tego lub owego dziadostwa przytrafiającego się mniejszym lub większym członkom rodziny. Dzisiaj przyszła kolej na maść z kostyfoła, jutro będą nagietki.


Na maść potrzebujemy 
 – 50g korzeni żywokostu lub 4 – 6 oczyszczonych i pociętych na kawałki świeżych korzeni wsypać do garnka , dodać ½ kg czystego smalcu . Podgrzewać na małym ogniu przez ok. 20 minut . Odstawić na noc do naciągnięcia .
Na drugi dzień ponownie lekko podgrzać , przecedzić przez lnianą ściereczkę , przelać do pudełek, ewentualnie słoiczków i przechowywać w lodówce.



Mi udało się dostać w zaprzyjaźnionej aptece pudełka do pakowania maści, więc zapakowałam w ładne pudełeczka, dodałam etykietki i maści gotowe. Lwia cześć trafi do rodziny i przyjaciół, a reszta z pewnością przyda się w domu.



pozdrawiam
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...