No i masz babo placek, to miał być leniwy sobotni spacerek po Kopcu1 w poszukiwaniu macierzanki na wianuszek. Macierzanki nie nazbierałam, bo mi się użaliło, że takie piękne ostrężyny2, więc postanowiłam trochę nazbierać, nazbierałam całe wiadro, większość poszła na naleweczkę.
Z tego co zostało nie miałam co zrobić, w sumie jakiś placek mógł by być, ale mi się nie chce, na ratunek przyszła moja mamunia z przepisem na ciasto jakby specjalnie wymyślonym dla takich pieczeniowych leni.
Wszystko do jednej miski, czekasz 3 godziny (ciasto drożdżowe), mieszasz, wylewasz na blachę, dodajesz owoce i do piekarnika. Bez wyrabiania i z tego co mamunia mówi, zawsze wyrośnie. Wyobraźcie sobie, że o dziwo nawet mi się udał. Ciasto sobie rosło, a ja w tym czasie zrobiłam naleweczkę i posprzątałam hacjendę.
Drożdżowiec
10 dkg drożdży,
1 szkl. cukru,
1 cukier waniliowy,
4 jajka,
3/4 szkl. ciepłego mleka,
1 szkl. oleju,
4 szkl. mąki,
1/2 łyżeczki soli.
Uwaga : nie wolno zmieniać kolejności
Drożdże rozkruszyć do miski zasypać cukrem, dodać cukier waniliowy, jajka roztrzepać - wlać do miski, następnie wlać mleko, olej na końcu wsypać mąkę i sól. Nic nie mieszać, przykryć ściereczką i odstawić na 3 godziny, po tym czasie dokładnie wymieszać, wlać na blachę dodać owoce i kruszonkę. Piec w temperaturze 180oC ok. 40 min.
Naleweczka będzie na święta, a ciasto, hm no cóż ciasto niestety świąt nie doczeka.
1. ostrężyny - jeżyny
2 Kopiec - coś większego od pagórka, a mniejszego od góry.
pozdrawiam
Nic dziwnego. Zjadłabym je przez ten ekran :)
OdpowiedzUsuńNaleweczka na pewno pyszna...a placuszek mniam...
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa na blogu,to taki balsam dla duszy...
Ślę słoneczne pozdrowienia.
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com/