Kiedyś w szaleństwie maszynowo - hafciarskim postanowiłam
rzucić się na głęboka wodę i uszyć córci spódniczkę z kamizelką. Prawdę powiedziawszy zawsze marzyło mi się coś
ze sztruksu i w kratkę, więc jak podczas wiosennego odświeżania szafy trafiła
mi w ręce, mężulkowa koszula, nie mogłam przepuścić okazji.
Jakoś nie zastanowiłam się nad ta moja decyzją , choć jeszcze do niedawna dziwiło mnie po co krawcowa używa szpilek, a teraz chciałam uszyć coś w czym moje dziecko miało wyjść z domu między ludzi.
Jakoś nie zastanowiłam się nad ta moja decyzją , choć jeszcze do niedawna dziwiło mnie po co krawcowa używa szpilek, a teraz chciałam uszyć coś w czym moje dziecko miało wyjść z domu między ludzi.
Teraz się pochwalę tym co umęczyłam - komplecik z
wierzchu nawet, nawet, dobrze że nie widać tego czego nie widać ;-)
"Uwielbiam cię, siano wonne,
bo nie znajduję w tobie dumy dojrzałych kłosów. Uwielbiam cię, siano wonne,
któreś tuliło w sobie Dziecinę bosą."
Karol Wojtyła
Kamizelka – to dopiero wyzwanie, zwłaszcza, jak sobie wymyśliłam, że ma być dwustronna.
Żeby uszyć spódniczkę – bombkę, potrzebowałam innej spódniczki.
Trwało to dwa weekendy, ale się udało.
Pozdrawiam
Śliczny komplecik uszyłaś córeczce!!! A zdjęcia super na tym sianku!!! Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuń